Noc
Ślepota barw znów mnie dziś dotknęła
Nadzieja jak słońce za horyzontem zniknęła
I stoję, i patrzę, i nic nie rozumiem
I boję się, i nie chcę, ale stać tu muszę
I nie wiem, czy podołam, lecz zawieść nie mogę
Z zamkniętymi oczami czekam na poranną zorzę
Słyszę grzmot wymagań, czym jestem wobec burzy?
Nikt nie spyta, czy mam siły, czy mnie to już nie nuży
Wszyscy pragną owoców, choć drzewo wicher złamał
Ten, kto miał o nie dbać, jedynie dobrze kłamał
Próbuję stać tu dalej, ciągle nasłuchując
Czy burza w końcu cichnie, czy ptaki się budzą
Lecz czy gdy one, wśród promieni słońca
Zaśpiewają pochwałę życia niemającą końca
Ja swoich oczu otworzyć nie zapomnę
By ujrzeć znów barwy i piękną świata stronę?
Czy odzyskam nadzieję i ruszę z miejsca
Drogą trudną i krętą do wiecznego szczęścia?
"Wszyscy pragną owoców, choć drzewo wicher złamał" - wspaniałe.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miłe słowa, motywują do dalszego tworzenia :)
UsuńHej. Jeśli to czytasz, to ciekawa jestem, czy tu kiedyś wrócisz?
OdpowiedzUsuńCześć Kasiu! Przepraszam, że odpisuję tak późno, ale nie zaglądałam tu od bardzo dawna. Z przykrością przyznaję, że ostatnie lata były jałowe dla mojej twórczości, ale jeśli jeszcze coś napiszę, to z pewnością pojawi się to na tym blogu :)
Usuń