Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2020

Noc

Ślepota barw znów mnie dziś dotknęła Nadzieja jak słońce za horyzontem zniknęła I stoję, i patrzę, i nic nie rozumiem I boję się, i nie chcę, ale stać tu muszę I nie wiem, czy podołam, lecz zawieść nie mogę Z zamkniętymi oczami czekam na poranną zorzę Słyszę grzmot wymagań, czym jestem wobec burzy? Nikt nie spyta, czy mam siły, czy mnie to już nie nuży Wszyscy pragną owoców, choć drzewo wicher złamał Ten, kto miał o nie dbać, jedynie dobrze kłamał Próbuję stać tu dalej, ciągle nasłuchując Czy burza w końcu cichnie, czy ptaki się budzą Lecz czy gdy one, wśród promieni słońca Zaśpiewają pochwałę życia niemającą końca Ja swoich oczu otworzyć nie zapomnę By ujrzeć znów barwy i piękną świata stronę? Czy odzyskam nadzieję i ruszę z miejsca Drogą trudną i krętą do wiecznego szczęścia?