Fantom

Leżysz na ziemi,
Na wznak.
Czujesz pod sobą
Rozłożony koc.
Jest ci miękko.
Jego ciepło sprawia,
Że chcesz już zamknąć oczy...
Teraz.
Nadszedł czas.
Mdlejesz...
Nie! Stój!
Jeszcze okulary.
Zdejmij je.
Odłóż w bezpieczne miejsce.
Zadzwoń po pogotowie.
Teraz możesz zrobić to, co planowałeś...
Szkoda tylko,
Że nigdy tego nie przewidziałeś...
Leżysz teraz,
Twoje ciało
Przenika chłód kamiennej  posadzki.
Na nosie masz
Połamane okulary.
I nikt nie zadzwonił
Po pomoc...

Oto mój pierwszy wiersz, pisany w duecie z koleżanką. Dzięki melancholia.! Zapraszam na jej bloga: http://biala-mewa.blogspot.com/

Komentarze

  1. Super się z Tobą współpracowało! Mam nadzieję, że niedługo znowu na piszemy coś razem. (^.^)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hanni wrócił! Miałam jeszcze tego samego dnia do Ciebie zajrzeć (ewentualnie kolejnego dnia), jednak tego nie zrobiłam.
    Kiedy czytam ten wiersz, wyobrażam sobie chłopaka, pogrążonego niegdyś w głębokim smutku. Chłopak, sądząc, że jest niepotrzebny światu, decyduje się na samobójstwo. Wybiera miejsce, które kojarzy mu się z wcześniejszymi pozytywnymi doznaniami, jest ważne i najprawdopodobniej piękne. Bohater nie chce umrzeć w byle jakim miejscu. Ciężar przeszłych wydarzeń –
    zarówno dobrych, z tego miejsca, jak i tych złych – powoduje, że chce zamknąć oczy (to albo tej osobie jest przeraźliwie zimno i wydaje jej się, iż w istocie jest ciepło). Sądzę, że te okulary, to jakaś część bohatera, która nie chce umrzeć, która ma marzenia, ale chłopak nie zdążył się wycofać. Wział tabletki (skoro leżał, ta opcja wygląda na najbardziej wiarygodną), a wszystkie jego marzenia się roztrzaskały. Odłamki nigdy nie stworzą pierwotnego kształtu. Pomyślałam o filiżance i Abigail (tak, sceny z ,,Hannibala” wchodzą do mojej głowy, gdy tylko się da ;D). Można pomyśleć, że bohaterowi wydaje się, że leży na posadzce, ponieważ nic nie zrobił, aby cokolwiek osiągnąć – nie wyszedł z domu. Możliwe również, że leżenie na posadzce i śmierć (albo i bez śmierci), to jedyna ,,prawda” zawarta w wierszu (bohater upadł po zażyciu tabletek i roztrzaskał okulary). Reszta to ciąg wyobrażeń bądź halucynacji.
    Biorąc pod uwagę tytuł, mam jeszcze inną teorię. Bohaterem jest mężczyzna, który zabłądził. Może jest w górach, skoro uważa, że teraz mógłby zrobić to, co sobie zaplanował. Mężczyzna doświadcza halucynacji – wydaje mu się, że ma ze sobą ciepły koc i na nim leży. Jest wyziębiony i bliski śmierci. Ostatkiem sił myśli o zadzwonieniu na pogotowie (zapewne nie ma zasięgu, bo już dawno by zadzwonił, ale do niego to nie dociera). W ostatniej chwili zdaje sobie sprawę, że jego marzenia nie zostały spełnione. To tak jakby nie opuścił własnego mieszkania.
    Czytając początek i nie znając dalszej części, wyobraziłam sobie siebie leżącą na kocu w bezksiężycową noc i podziwiającą gwiazdy, z dala od cywilizacji. Jedynym kompanem była dla mnie lornetka. Moja imaginacja posunęła się tak daleko, że wykreowała obraz supernowej (Betelgezy, której raczej prędko nie ujrzymy, choć wybuch może do nas dotrzeć lada chwila). Przyjemny obraz, aczkolwiek potrzebowałabym aplikacji do namierzania obiektów, a ta nie działałaby bez internetu.
    Rany, ale się napisałam! (: I podziwiam Was, dziewczyny za to, że razem stworzyłyście ten wiersz. Niełatwo pisać wspólnie coś, co nie jest wygłupami. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeglądnąłem cały ten blog i muszę stwierdzić że wygląda on pięknie.

    OdpowiedzUsuń
  4. O, tutaj jesteś. Kiedyś już tu byłem. Pięknie tu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szczęście